niedziela, 29 stycznia 2017

DZIECI W SIECI KOM PE EL




         Wydawałoby się, że większość ze współczesnych rodziców doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia jakie niesie zbyt wczesny kontakt dziecka z wirtualnym światem, który nie zawsze jest cacy. Jako rodzice ponosimy pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo naszych dzieci. Dotyczy to nie tylko zapewnienia im bezpieczeństwa w świecie rzeczywistym ale i po drugiej stronie ekranu komputera, tabletu czy telefonu. Jestem mamą ośmioletniego dziecka, które korzysta z dobrodziejstw współczesnej techniki. Posiada swój własny telefon komórkowy zakupiony w celu kontaktu z najbliższą rodziną. Posiada dostęp do WiFi,może korzystać z YouTube oraz gier czy Whatsapp w domu. Robi to jednak pod stałą kontrolą. Ma zapisane wszystkie potrzebne numery i jest nauczone by informować o każdym obcym połączeniu telefonicznym oraz by go nie odbierać. Posiada blokady stosowne do wieku.
Mimo, że technika poszła do przodu i nie jesteśmy w stanie zatrzymać i zapobiec kontaktu naszych dzieci z całym tym ,, dobrodziejstwem,, mamy wpływ na to jak szybko oraz jak łatwo świat ten otworzy się przed nimi całkowicie. 

Niestety ku mojemu przerażeniu wielu z  rodziców daje plamę wychowawczą w tym temacie. Obserwując ostatnio portale społecznościowe mam wrażenie że rodzice niektórych dzieci nie zdają sobie sprawy jak bardzo zawiedli...

Czy w świecie realnym pozwalacie dzieciom słuchać jak ludzie przeklinają ? Czy pozwalacie na hejt że strony innych ludzi? Czy pozwalacie oglądać programy lub czytać rzeczy o treściach dla dorosłych lub świadomie popychacie w ramiona pedofila? Nie. Robicie to jednak pozwalając dziecku poniżej 13 roku życia założyć konto np na Facebooku. Tak - Wy zezwalając im na brylowanie w internecie jesteście nieodpowiedzialnymi  rodzicami narażającymi własne dziecko na to wszystko, przed czym chronicie je na co dzień wiążąc mu buty, pomagając założyć kurtkę, odprowadzając do szkoły,otaczając je troską i dbając o to by nic mu nie zabrakło.

Zgodnie z regulaminami konta społecznościowe (Google, Facebook, Twitter i.t.p)  w Europie legalnie mogą założyć osoby powyżej 13 roku życia. Niektóre państwa zaostrzają warunki zezwalając na zakładanie kont dopiero 16latkom. Fałszując datę urodzin swojego dziecka ( niektóre serwisy posiadają blokady wiekowe i informują przy rejestracji o braku możliwości utworzenia konta ) lub pozwalając mu użytkować tego typu konta nie tylko łamiecie regulamin ale pchacie je wręcz w tę czarną otchłań, o której dziecko nie ma pojęcia. Dziecko nie ma wpływu na to co robią w sieci inni i choćby najmądrzejsze i najbardziej rozgarnięte nie rozumie większości spraw bo jest tylko małym dzieckiem. Przypuszczalnie zakładając, że nawet kilkulatek mógłby samodzielnie rejestrować się w sieci nigdy nie dopuściłabym do tego by moje 8letnie dziecko, za moim przyzwoleniem, stało się otwartą księgą narażoną na to wszystko co szokuje nawet nas dorosłych...

Nie miej więc proszę drogi rodzicu później pretensji do współczesnego świata. Ty podnosisz odpowiedzialność za swoją głupotę i błędy wychowawcze. A konsekwencje Twojej głupoty ponosi Twoje dziecko. Dziecko, które zbyt szybko wrzucone w nieodpowiednie miejsce w sieci, staje się przez Ciebie nowym impulsem elektrycznym, a powinno bawić się z kolegami zamiast wrzucać sweet focie. 

http://www.bezpieczneinterneciaki.pl/internetowe-zagrozenia-dzieci-i-mlodziezy

wtorek, 10 stycznia 2017

ZNALAZŁAM CIĘ W KAPUŚCIE

                   





                 Według teorii wychowania seksualnego wczesnego paleolitu znaleziono nas w kapuście po uprzednim upuszczeniu przez bociany. Współcześnie mógłby to być np zakup na promocji w Biedrze - ,, Z kartą Twoja Biedronka pieluchy Dada gratis" ( promocja była to brałam, sąsiadka wzięła 2 w cenie 1 😄 ). Gdyby nie fakt dalszego braku świadomości wśród młodzieży oraz przerażająca wizja edukacji przez katomohery na lekcjach ,,Wychowania do życia w rodzinie,, moglibyśmy te opowiastki między bajki włożyć. Sama nie wiem co mnie bardziej przeraża - to, że edukować nasze dzieci będą fanatycy koncepcyjni czy  że ich seksualność będzie wyjałowiona wszechobecnym porno. Otóż ani to ani to. Najbardziej mnie przeraża świadomość, że dorośli nadal nie umieją rozmawiać z dziećmi na ,,te,, tematy.

O ile matki coraz częściej szczerze edukują swoje pociechy, że dzidziusie biorą się z brzuszka o tyle pojawiają się schody gdy pada pytanie skąd się tam wzięły. Nim usłyszałam pierwsze pytanie ,, Mamo, a skąd się biorą dzieci?,, milion razy układałam sobie ten dialog w głowie. Jakich słów użyć i czy aby na pewno dobrze zrobię postanawiając maluchowi przekazać wiedzę w czystej postaci? Oczywiście dobierając i podając ją w formie odpowiedniej do wieku. No więc gdy pytanie już padło wyjaśniłam najprościej jak się da - kiedy pan i pani się przytulają tak mocno mocno bo się kochają, przyszły tatuś daje mamusi do brzuszka ziarenko. I ono rośnie i rośnie. Tak z małej fasolki powstaje dzidziuś. Dla dziecka w wieku niespełna 5 lat ta odpowiedź była na tyle wystarczająca, że dopiero rok później padło pytanie jak doktor wyjmuje go z brzuszka...

No więc tak o to moja 8 letnia latorośl posiada wiedzę, która z tego co wiem dla jej rówieśników jest w chwili obecnej częściowo wiedzą tajemną. Bo jest dla niej rzeczą naturalną, że nastolatka i kobieta mają okres, dzięki któremu w brzuszku są  zdrowe nasionka, z których kiedyś mogą powstać dzieci ( temat obgadany przy okazji wyjaśnienia po co mamie pieluszki zwane podpaskami ). Wie, że słowo ,,seks,, które chcąc nie chcąc usłyszała, oznacza fizyczną  bliskość między dorosłymi osobami. Wie jaka jest różnica anatomiczna między chłopcami i dziewczynkami i potrafi nazwać je po imieniu oraz dlaczego ciało mamy różni się od jej ciała. Większość wiedzy, którą posiada nabyła w wyniku ciekawości i otwartości i posiadania rodzica, który nie boi się odpowiadać na pytania. Biorąc jej los jednakże we własne ręce nie pomijam oczywistych tematów. Wie co to jest zły dotyk. Co za tym idzie-co to jest gwałt. Niestety, a może i stety, z powodu wizyty w kościele i nie obiektywnym kazaniu mamy za sobą rozmowę o tym co to jest aborcja, jakie ma konsekwencje. Po co i kiedy jest potrzebna. W związku ze sterylizacją kotki oraz nie ukrywania przed nią faktu zażywania przez mamę pigułek, wie co to antykoncepcja.

Wychowanie seksualne dzieci przez nas - rodziców - to w dzisiejszych czasach konieczność. Zwłaszcza gdy za ich wychowanie odpowiedzialne są osoby fanatycznie broniące embrionów, świętości  poczęcia i całego steku bzdur z epoki kamienia łupanego. Osoby, które chcą nam i naszym dzieciom zrobić inkwizycję stulecia. Wiem - nie jesteśmy ekspertami. Jedyne co możemy zapewnić naszym dzieciom w kwestii wychowania seksualnego to szczera rozmowa. To dla nich AŻ tyle.






poniedziałek, 9 stycznia 2017

A KIEDY DOROSNĘ...


                     Gdy byliście mali, też Wam się wydawało, że wszyscy dorośli są nie z tego świata? Tacy poważni, stateczni, obowiązkowi ? Gdy patrzę na to z perspektywy rodzica po 30tce nadal zastanawiam się czy tak dobrze się maskowali czy też mimo upływu lat jestem jedyną matką, która nie chce dorosnąć...

Przychodzi taki moment w życiu gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że się starzeje i czas by spoważniał. Ale jak to ?! Że niby teraz?! 

Tia.

Ja nie chcę dorastać. Między odpowiedzialnymi decyzjami chcę szukać chochlików, zabierać dziecko na wycieczki pełne magii i wierzyć, że pary do skarpet kończą jako czapki krasnali. Więc jeśli kiedyś spotkacie na swojej drodze matkę, która wraz z córką szaleje na placu zabaw, chichocze w parku rozrzucając liście, tarza się w śniegu robiąc aniołki lub późną porą w lecie śmiga na rolkach bo obiecała, że potem na trampolinie będzie z nią oglądać gwiazdy...to mogę być ja 😃.

Czy bycie dorosłym oznacza zakatrupienie swego wewnętrznego dziecka? Nie. Czy zwalnia mnie ono  z bycia odpowiedzialnym i statecznym dorosłym? Też nie. Jestem przecież  rodzicem. Który mimo zakazów i nakazów, garści doświadczeń oraz przestrogi nosi w kieszeniach upchane radości i masę wariactwa schowane na potem. 



poniedziałek, 2 stycznia 2017

NOWOROCZNYM POSTANOWIENIOM MÓWIĘ NIE!

Siedzę i myślę...o świętach, o nowym roku...

wszystkie bzdury w tematyce zostały już napisane. Cała życzliwość na tacy podana,doprawiona szczyptą ,,szanujcie się,kochajcie,, i takie tam dyrdymały. Noworocznych postanowień od zarzygania. I mogłabym zabłysnąć w temacie marnując  Wasz cenny czas, który zamiast być wykorzystany na byczenie się z rodziną tudzież udawanie, że pracujecie, przepadł by w czeluściach wirtualnej ciszy. Ale powiem Wam jedno - NIE MAM NOWOROCZNYCH POSTANOWIEŃ. Cała ta nagonka na ,,schudnę,rzucę palenie,,...jeśli czegoś nie zrobiliście dla siebie ot tak bez okazji i nie wdrożyliście planów z myślą o zmianie na lepsze to czy nowy rok da Wam na tyle samozaparcia by akurat teraz to zmienić? Znacie diety ,,od poniedziałku,,? Nie ma znaczenia czy odkładacie to na potem czy nie. Np ja zaczynam codziennie dietę od dzisiaj, z mocnym postanowieniem...mogę posilić się więc o stwierdzenie,że jestem na diecie non stop 😃

 Ale ale...to, że nie spisuję noworocznych postanowień nie oznacza, że nie podejmuję walki z własnymi słabościami. Róbcie to sukcesywnie i konsekwentnie nie tylko od święta. Bez okazji też warto. Postawiony sobie cel realizujcie na  teraz. Natomiast jeśli już kolejny raz spisaliście cele do osiągnięcia na ten nowy 2017 rok i potrzebujecie motywacji - NIE WIERZĘ, ŻE WAM SIĘ UDA. JESTEŚCIE SŁABI I NIGDY WAM NIE WYCHODZI. A teraz udowodnijcie sami sobie, że te stwierdzenie to nieprawda 😊

Ps. Albo mi skoro musicie mieć komu. Uważam jednak, że nie ma większej satysfakcji niż pokazanie sobie, że się potrafi pokonać swoje słabości i nic gorszego niż zawieźć samego siebie. Dlatego nie planujcie-działacie.

Do siego!